niedziela, 6 maja 2012

Stojąc u progu

Patrzę w lustro. Czy da się rozpocząć wszystko na nowo?
Przede mną kobieta, którą jestem i nie jestem.
Tyle już było. Ile jeszcze będzie?

Być może to czas jakiegoś podsumowania, by później zamknąć kolejne drzwi i - jeśli się da - wyruszyć w "nowe".

Byłam już tyloma osobami, a tym samym, sobą.
Byłam wspierającą i wspieraną, idealistką, obrończynią idei, naiwnie wierzącą w cudze słowa, byłam pesymistką pogrążoną w ciemnej otchłani, niecierpliwą, zapalczywą dziewczyną, dla której czarne to czarne, a białe, białe, ale i cierpliwą pacjentką spędzającą miesiące w szpitalach, wyrozumiałą dla cudzych zachowań słuchaczką. Byłam odważną pięciolatką i zalęknioną uczennicą podstawówki uciekającą od rzeczywistości w ciepłe bezpieczeństwo kraju fantazji. Balansowałam na granicach, jak na nastolatkę przystało, uczyłam się życia.
Poznałam czym jest ból, strach, choroba, otarcie o śmierć, głód, rozpacz, osamotnienie, tęsknota, niechęć... wiem, czym jest też cudowne spełnianie się marzeń, przejście z dna studni beznadziei w nieograniczoną radość, wiem, czym jest bezpieczeństwo i miłość...
To wszystko, w porównaniu do życia, to tak niewiele.
Dawni przyjaciele odchodzą, wszystko się zmienia. Co wydawało się oparciem, samo teraz oparcia potrzebuje...

 Możliwe, że to czas na podjęcie nowej drogi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz