czwartek, 27 września 2012

Dokąd idziemy

Wiatr nad morzem nie tyle - szarpie poły kurtek, płaszczy, szaliki, podrywa włosy do tańca fal, uderza w twarz drobinami piasku i kroplami wody, ale - co istotniejsze - wiatr nadmorski szarpie przede wszystkim duszę. Zrywa osłony zastawiane przez umysł, pokazuje, że poszukiwania "praktycznych wyjść" z sytuacji, liczenie, że mamy w kieszeni - nie tylko pieniądze, ale i własną sytuację - jest śmieszne. Jeden "powiew życia" i już nic nie pozostaje oczywiste. Stoję. Stoimy we 4 na cyplu.   Wspomnienie o poecie, przeczytane w pociągu, obudziło we mnie coś, co nie wiadomo kiedy przysypał gruz przewartościowań w życiu. A jednak, zawsze gdzieś tam - było, jest i mam nadzieję, że będzie.

1 komentarz:

  1. Zawsze lubiłem wiatr, gdy on tak prosto w twarz... Podobne myśli miałem na grani Tatrzańskiej i zrodził wtedy podobne refleksje, które gdzieś tam zagubione są w kajecie wierszy z czasów młodości... Muszę poszperać po kartonach i gdzieś dokopać się do tych zapisków... Pamiętam ostatnie ich słowa: ,,WIEJ WIETRZE, WIEJ..."

    OdpowiedzUsuń